NieCodziennik Okiem Mamy

Napisać muszę, bo inaczej się uduszę

8 stycznia 2017

Napisać muszę, bo inaczej się uduszę. Albo tego nie przełknę i skończy się niestrawnością i chwilowym problemem z żołądkiem. Przeżyję, jak to ja. A jakie problemy fundujemy naszym dzieciom? I w ogóle w czym problem?…

Jakiś czas temu dodałam się do „mamowych” grup na fejsbuku celem pozbycia się za małej już garderoby, która nie wiem dlaczego nie chciała rosnąć na równi z moimi dziećmi.  Pomysł okazał się zgubny. Przede wszystkim dla mojego portfela i szaf. Ubrań zamiast w znaczących ilościach ubywać, przybywało. Bo przecież okazyjnie. Za grosze. Same perełki. Za grosze więc całkowicie bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Do czasu. Choć te grosze wydawane łatwiej i bez mrugnięcia okiem, w końcu przestały być tylko groszami. Dziś jednak nie o tym, nie o moim uzależnieniu od zakupów online i zakupoholiźmie w ogóle jeśli tylko sprawa dotyczy czegoś dedykowanego dzieciom. W związku z poważnym ryzykiem małżeńskich konfliktów na podłożu finansowym (o rany niżej upaść nie można, by kłócić się o wspólne pieniądze wydawane na wspólne dzieci), oraz w przypływie zdrowego rozsądku, dałam sobie nieformalnego bana na grupy wszelakie. Do czasu…

Ostatnio znów do nich wróciłam. Gorzej. Wpadłam jak śliwka w kompot. Niestety. Tym razem jednak już w nieco bardziej kreatywny i mniej kłopotliwy finansowo, sposób. Oprócz miliona ciuchów (na które staram się nie zwracać uwagi i nawet nieźle mi idzie, trzymam się dzielnie), kobiety, matki (kurcze, głupio, że takie uogólnienie, ale nie trafiłam nigdy na żadnego przedstawiciela płci przeciwnej, więc siłą rzeczy będzie o kobietach..) próbują rozwiązać setki problemów, szukają porady i chętnie dzielą się wiedzą. Czy aby na pewno to wartościowa wiedza? I wiedza w ogóle?

Fejsbuczkowe grupy zaczęły stanowić dla mnie odkrywkową kopalnię bogatych złóż ludzkiej głupoty, obok której doświadczona tu i ówdzie, w mniejszym lub większym stopniu Ja-kobieta, Ja-matka trójki, niespełniona dziennikarka i okropnie wredna baba niepotrafiąca trzymać języka za zębami, z sarkazmem głośno komentująca otaczającą rzeczywistość, wypowiadająca się władczym tonem nie znoszącym sprzeciwu, nie mogła przejść obojętnie. Nie mogę się udusić, bo co powiedziałyby i zrobiły moje dzieci. Wybaczcie zatem…

Nie dalej jak wczoraj przypadkiem wpadła mi w oko wypowiedź jakiejś mamy, że jej 3 miesięcznemu dziecku znudziło się mleko (nie wiem czy mm czy kp)… WTF?! znudziło się mleko? Ciekawe jak to pokazało? Inna mama w odpowiedzi na owy post napisała, że na wzór mamy i babci, podawała dziecku w 4 miesiącu kawałeczki bułki z pasztetem. Serio?! Nie wierzę?! Ciekawe, jak ten maluszek to pogryzł? Dobrze, że choć się nie zadławił i nie skończyło się na SORze (ostatnio słyszałam o ponad rocznym chłopcu, który zadławił się kawałeczkiem jabłka i niestety happy endu nie było).

Halo! Kobieto! Matko! Masz głowę?! Masz głowę na miejscu?! Rusz nią czasem! (Wybaczcie tę obrazę, ale „piję” do tych „szczególnie” zasłużonych, którzy i tak tutaj nie zajrzą, więc mam to pole do popisu [wybrzmiało mi to również szyderczo politycznie, ale całkiem przypadkiem tym razem]). Babcine sposoby. Mamine rady. Sugestie ciotek, trzy grosze sąsiadek… Dlaczego wyzwolona i nowoczesna kobieto XXI wieku (chyba, że taką nie jesteś, ale to by było dziwne, gdybyś za taką się nie uważała) tylko  w temacie rozszerzania diety zostałaś w dalekiej słusznie minionej epoce? Dlaczego z owym upodobaniem, gdy podajesz bułkę z pasztetem tyciemu dziecku, które za szybko płynącym mlekiem potrafi się zadławić, nie trzesz ubrań na tarze albo w pocie czoła nie wyciskasz we Frani? Odnoszę niebywałe wrażenie, że każdej stronie (i Tobie i Dziecku) wyszłoby to tylko na dobre.

Kobieto! Matko! Szukanie rzetelnych informacji nie boli. Nie kosztuje wiele. Nie jest nawet grzechem a cnotą, o którą chyba możesz się pokusić.

Wiem, że zalecenia WHO się zmieniają, ale zauważ, że skoro czas podawania nowych pokarmów, na początek przecież i tak w formie papek (abstrahując od formy karmienia czy to piersią czy butelką, ale wciąż i nieprzerwanie do końca 6 miesiąca życia TYLKO mlekiem), to dzieje się tak z jakiegoś powodu. Nasze babki i matki nie miały dostępu do takiej wiedzy. Nie miały dostępu do wyników badań, których gdy byliśmy dziećmi nikt nie prowadził. A na pewno nie w naszym zamknięty na obcy kapitalizm i zło, kraju. Żyliśmy sobie jak pączki w maśle wzorując się na wiedzy i doświadczeniu starszych pokoleń. Teraz przecież to się zmienia.  Już zmieniło.

Jakoś nie widzę wielopokoleniowych rodzin żyjących w małych ciasnych mieszkankach. Nie widzę pustek na parkingu przed blokiem, w którym tylko pojedynczy sąsiad miał samochód (przyznaj się, nie macie z mężem przypadkiem dwóch?) Młodzi, jak pół wieku temu, nie ciągną do ołtarza miesiąc po poznaniu się, kobiety nie siedzą w domu i wychowują dzieci, tylko robią mniej lub bardziej błyskotliwe kariery. To oczywiste, że skoro zmienia się prawie wszystko, zmienia się również podejście ( w świetle nowych badań) do formy, sposobu i czasu rozszerzania diety.

Jeśli jednak to, co napisałam wyżej, dalej do ciebie nie przemawia, jeśli jesteś tak zaślepiona spuścizną czasów przeszłych, wyrzuć smartfona, wyloguj się z fejsika (oszczędzisz przynajmniej „wspaniałych” rad innym), przestań golić nogi (serio :)), wróć do garów i ku chwale ojczyzny przynajmniej gotuj swemu potomstwu zdrowe obiadki z własnoręcznie posadzonych warzyw, modyfikowanych co najwyżej krowim plackiem, dopiero obskubanych kurczaków karmionych ziarnem wszelakim na wolnym wybiegu (pal licho, niech to choć będzie i balkon, albo trawnik przed blokiem). Niezbyt fajna perspektywa? To kończ zatem z totalną ignorancją i abstrakcyjnymi w swej głupocie usprawiedliwieniami. Doucz się. Poczytaj. Ale nie internetowe fora, na których ilość przewyższa jakość, na których znajdziesz rady podobne do Twoich. Wiedza nie boli. Prawdziwa wiedza da się znaleźć. Mądre kobiety są w cenie. Więc zrób coś również dla siebie. A przede wszystkim dla swojego dziecka. Kiedyś na pewno Ci podziękuje. A jeśli nie, to przynajmniej będziesz miała spokój, bo nie zmarnujesz godzin w kolejkach do specjalistów, nie wypłaczesz wraz z twym dzieckiem miliona łez, gdy brzuszek będzie bolał, a ty bezradnie nie będziesz mu w stanie pomóc. Nie będziesz do końca życia pluć sobie w brodę, bo swym brakiem rozwagi i lenistwem zmarnowałaś dziecku zdrowie.

Czas kończyć, bo mój 4 miesięczny syn obudził się i chce jeść. Podejrzewam, że mleko, bo wsadził kciuka w buzię i usilnie go ssie. Chyba, że się mylę i to oznacza, że potrzebuje odrobiny mięsa?..Cóż… będę złą matką. Dostanie cycka a kanapkę z pasztetem mogę co najwyżej zrobić mężowi na kolację

(Choć nie dam głowy, że by się chłopaki nie chcieli zmienić )

Dobranoc

 Mada M.

You Might Also Like

12 Comments

  • Reply Andrzej 10 stycznia 2017 at 09:49

    Oj tam oj tam.. Dziecku pasztetu bedziesz żałować. No znudziło mu sie mleko i to jego sprawa. Może z coca cola je zmieszać to bedzie smakowalo? Sam dzisiaj sprobuje ze swoim dzieckiem. I tak uważam, ze czekolada z orzechami dla 4 miesiecznego malucha jest lepsza. Ale dla wzgledow ostroznosci podawac cała tabliczkę, zeby sobie gryzlo. Myślę, ze to również odpowiedni moment na rozpoczecie nauki nocnika. No bo domyslam sie, ze jest w pelni swiadome i samo siedzi. Ba! Za rączki juz pójdzie i to w glanach… Ehh

    • Reply MadaM. 24 stycznia 2017 at 22:32

      kwintesencja absurdów! brawo! Niestety gro osób ma takie podejście. Szkoda mi tych dzieciaków. Bo niestety takim zachowaniem robią im krzywdę. A tak niewiele trzeba.
      Najbardziej jednak rozbraja mnie argument „nasze matki, babki tak robiły i żyjemy”. Może wśród znajomych aż tak wielu osób z problemami jelitowo-żołądkowymi nie mam (albo nikt się nie przyznaje), ale z kręgosłupem to już większość.. Dlatego tępię wisiadła, chodziki i wszelakie tego rodzaju wynalazki, które niestety mają zastosowanie do dziś. Najgorsza jest jednak naiwność rodziców. Skoro jest w sprzedaży, ma atesty (?! przecież każdy produkt musi mieć atesty jakieś, żeby być dopuszczonym do sprzedaży w UE ale atest atestowi nierówny), to jest bezpieczny…

  • Reply pożeram strony 12 stycznia 2017 at 08:54

    Osobiście unikam wszelakich forów i grup gdzie udzielają się matki. Czytam za to blogi parentingowe.
    Niestety nie raz na takich grupach można spotkać się z ostracyzmem oraz wszelkimi wyzwiskami, których nie powstydziłby się menel z bramy…
    To straszne, że My kobiety, które mamy dzieci, potrafimy być zwyczajnie chamskie…

    P.S
    Masz dar do pisania. Super się czyta…

    • Reply MadaM. 12 stycznia 2017 at 12:30

      Bardzo dziękuję za miłe słowa. Zapraszam częściej :)
      Może akurat nadajemy na tych samych falach.
      Pozdrawiam

  • Reply Paulina 12 stycznia 2017 at 10:54

    Swietnie napisane. Tez jestem w paru grupach i jak czytam to i sie nóż w kieszeni otwiera.
    Najbardziej w pamieci został wpis pewnej mamy która pytała czy ma iść do lekarza. Wspomne ze niemowle miało pleśniawke.
    Taka pleśniawke ze cała buzia,usta,jezyk wszystko w srodku w białym nalocie.
    Przeraża mnie dzisiejsza bezmyślność.
    Pozdrawiam.

    • Reply MadaM. 12 stycznia 2017 at 12:29

      Niestety, mamy myślą, że online rozwiążą zdrowotne problemy. Rozumiem, że można pytać o radę „na szybko”, ale przecież nigdy nie można rezygnować z wizyty u specjalisty. A tymczasem gronu mam dr Google wystarczy

  • Reply Darina z Pozytywne Wychowanie 24 stycznia 2017 at 10:59

    Osobiście lubię czytać fora w celach poznawczych. Niestety, często jest tak, jak napisałaś. Jednak jest też i tak, że część zagubionych rodziców znajduje odpowiedzi na niektóre pytania. Grunt to jednak mieć własną głowę na karku.

    • Reply MadaM. 24 stycznia 2017 at 22:25

      Własny rozum to podstawa. Niestety nie wszystkie osoby czytające fora, blogi itp. wyłuskują sobie informacje faktycznie rzetelne.

  • Reply Magdalena 21 lutego 2017 at 10:08

    Niestety takie matki to plaga. Przeraża mnie fakt, że zamiast udać się do specjalisty wolą szukać porady u nieznanych im osób, które w większości wypadków piszą bzdury wyssane z palca.

  • Reply Goga 13 marca 2017 at 11:22

    Dobrze, że o tym piszesz, to ważny temat. Właśnie z powodu tego przemądrzalstwa nie dołączę nigdy do żadnej grupy dla mam na Facebooku :)

  • Reply Jola 13 marca 2017 at 11:41

    Będąc na sali po ostatnim porodzie usłyszałam od mojej współlokatorki, że matki, które karmią piersią są skąpe!!! Tak moje Panie i Panowie. Bo taka matka, co to cyca daje to oszczędza na mleku i zamiast porządne kupić, to ona jakieś takie daje …
    2015 rok, Warszawa, młoda kobieta, na pozór miła, elokwentna, dobrze ubrana. To nie była głupiutka nastolatka, patologia, niewykształcona „baba oderwana od pługa” (bez urazy :))
    także ten… no … daje pasztet- przynajmniej nie oszczędza :)
    ściskam

  • Reply Ewa Wlaźlik 13 marca 2017 at 14:57

    Oj od wszystkiego można sie uzależnić. Jak ważne jest robić wszystko z głową i rozsądnie.

  • Leave a Reply